czwartek, 7 stycznia 2010

Kibale National Park

Miejsce pełnego rozkwitu mojej dendrofilii. Ponieważ odkąd wkroczyliśmy w obszary zazielenione moja miłość do zielonego koloru rosła, to już w tym wspaniałym lesie deszczowym osiągnęła poziom tak zenitalny, że obejmowałam drzewa i krzewy.

Po dwóch 3-4-godzinnych spacerach przez dżunglę nasyciłam się wilgocią, zielonością i wielko-drzewością. Dołożyło się do tego jeszcze spędzenie nocy w domku na drzewie, gdzie budziły nas odgłosy leśnych słoni, małp, lokalnych odmian dzików i innych ptaków. Cała zielona byłam od każdej strony.


Nasz Kuzyn;


Najwspanialsze jednak w tym parku były Szympansy. Takie zajebiście sprytne małpy. Chociaż one chyba nie są małpami, tylko szympansami. Naczelne są. Kuzynostwo bliskie człowieka. Co w szympansach ciekawe – one są wszystkożerne. To znaczy, że jedzą mięso. Mało tego – polują na małpy i je zżerają. Choć tylko od święta. Głównie żywią się owocami.

W Kibale nasz kolega Maciek zadał również pytanie sezonu, które definitywnie należy uznać za najgłupsze pytanie dekady. Maciek zapytał pana przewodnika czy jedzenie ludzkiego mięsa w Ugandzie jest legalne. Pod warunkiem, że ktoś sam umarł. Pytanie 100% mzungu style. Mniej więcej tak jakby zapytać samego Maćka kiedy on i jego rodzina zeszli z drzewa.

Brak komentarzy: