środa, 14 kwietnia 2010

Najdziksza Wielkanoc Ever! - część 2 i pół :)

Dojazd do skrzyżowania z główną drogą łączącą Południe Sudanu z Ugandą daje duże możliwości. Tak przynajmniej myśleliśmy. Ja po cichu, sekretnie, marzyłam o prysznicu, nawet z zimną wodą, jakimkolwiek. I materacu. Łóżku, które ma nogi, które to powodują że się śpi powyżej podłogi. I jest choć ciut miękcej niż na cienkiej alumacie położonej na ziemi. Takie dwa skromne, malutkie, tycie takie marzonka… I nic.

Dojechaliśmy do skrzyżowania upstrokaconego małymi budkami, w których serwuje się jakieś jedzenie, coś do picia. Zero prądu w okolicy, więc nasze płonne nadzieje na zimny browar jakoś szybko się rozmyły. Oświetlając okolice latarką na czole brennabora, odnaleźliśmy miejsce pod drzewem, gdzie kongijska babka warzyła jakąś strawę. Zaraz pojawił się jakiś mundurowy, i nie-mundurowy. Zapytaliśmy o jakiś nocleg i usłyszeliśmy, że lodge najbliższa 40 km stąd. Jeszcze w przeciwnym kierunku do naszego. Ale pan Niemundurowy, zaoferował, że możemy się klapnąć na jego podwórku. Zaprowadził nas, pokazał miejsce pod mangowcem, rozbiliśmy namioty, dokonaliśmy bardzo, ale to bardzo pobieżnej toalety i postanowiliśmy udać się do jednej ze szlachetnych knajp aby zapełnić nasze burczące brzuchy. A właściwie to na piwo.
O zgrozo! Jest ugali, jest fasolka (pyszna nawet jak na fasolke), jest nawet mycie rąk mydłem przed posiłkiem, kultura jest, jest fanta i cola i wszystko byłoby cudownie gdyby nie to, że dopadł nas najprawdziwszy koszmar. Nie ma piwa. To znaczy jest. Ale JEDNO. JEDNO JEDYNE PIWO w całe wiosce. A nas jest trójka… koszmar, o jakim nam się nawet nie śniło.

Zmęczeni jesteśmy do granic wytrzymałości, powieki same opadają prosto do miski z fasolką czy groszkiem, jeszcze to piwo, a właściwie brak, a w sumie to nie brak tylko ilość taka, żeby tylko człowieka zmęczonego pedałowaniem podrażnić. Jemy, płacimy, dajemy się skroić jak przeciętnie inteligentni mzungu, wstajemy, idziemy, kładziemy się i śpimy. Sen jest wspaniałą sprawą. Nawet o tym piwnym horrorze pozwala zapomnieć.

Brak komentarzy: