czwartek, 13 sierpnia 2009

Kolejny powrót do rzeczywistości

Znowu siedzę w samolocie! Ileż można? Zaczęłam zbierać mile, żeby nie mieć poczucia, że latam po nic. Zbieram w Star Alliance, w KLM-Air France i w Ethiopian. Będę potentatem milowym jak tak dalej pójdzie. W tym toku przyleciałam już 3 razy do Polski, 3 razy do Dubaju i ze 3 razy do Nairobi. No i w Addis Abebie będę teraz po raz 4. Kosmos jakiś…

Ale nie o tym miało być, nie o tym. Chciałam napisać, że świat się przeciwko mnie sprzysiągł. W kontekście jednego z poprzednich wpisów. Nawet horoskopy (w które nie wierze), uporczywie powtarzają we wszystkich kolorowych pisemkach, że nadszedł czas na ustatkowanie się i moje szanse matrymonialne rosną.

Czuję się osaczona. Dziś w samolocie słyszałam dwóch mężczyzn koło 40 roku życia, którzy ewidentnie musieli mieć problemy ze znalezieniem sobie odpowiedniej partnerki, bo jeden z nich rzekł, że w wieku 40 lat to ostatni gwizdek dla faceta na zakładanie rodziny. Drugi, żeby poprawić nastroje, dodał – całe szczęście u kobiet ostatni gwizdek to 25 lat…

No płacz i zgrzytanie zębami.

Ta prokreacyjno-rekreacyjno-rodzinna nagonka doprowadziła mnie do sytuacji, w której w piątek postanowiłam powrócić do mniej kobiecej wersji mnie – obcięłam włosy. Na chłopczyka. Teraz będę robić dużo więcej chłopczykowych rzeczy – np. będę pić piwo i bekać. Albo nosić włosy pod pachami (nie, no przesadziłam teraz). Byle by tylko odczarować ten zły urok, który został na mnie rzucony.

Myślę, że to właśnie takie sytuacje, jakaś ogólna psychoza wisząca w powietrzu doprowadza dziewczyny w moim wieku do rozpaczliwego łapania się brzytwy, niczym tonący i sprint z kimkolwiek do ołtarza, byleby miał penisa i mówił. No i ewentualnie zarabiał. Resztę się dopowie. Bo przecież to, że koleś rży jak koń do owsa, zawsze można przedstawić jako specyficzne poczucie humoru, a jego wielki zwisający brzuch, to przecież główna zaleta każdego „misia”… BLEEEE!

Kobiety! Gdzie wasze oczy!

Matko – jestem jakąś ryczącą feministką! (NIE!)

Koleżanki i koledzy – bądźcie szczęśliwi bo chcecie, a nie bo się od was tego oczekuje. Może nie jest dobrze samemu, ale nie jest lepiej z kimkolwiek…

Brak komentarzy: