piątek, 2 października 2009

Afrykańska edukacja – Cz. 3.

„Lifestyle”

Kultura i postępowanie, priorytety w życiu, motory napędowe i to co powoduje, że budzisz się rano, wszystko to jest inne w Afryce od tego co na „zachodzie”. Czy lepsze? Czy gorsze? Nie sposób tego porównać. Bo jak stwierdzić czy lepsza jest gruszka czy ananas?

To co nas białasów budzi co rano to chęć posiadania, gromadzenia, bogacenia, zapewniania naszym dzieciom lepszej przyszłości. Kolejne samochody, wygodniejsze mieszkania, nowsze spodnie, smaczniejsze jedzenie, większe możliwości. WIĘCEJ, LEJPIEJ, BARDZIEJ.

A co budzi Afrykańczyka? Afrykańczyka budzi upał lub chłód. Budzi go burczenie w brzuchu, budzi go płacz dziecka lub pianie koguta. Budzi go to, co go otacza. Budzi go teraźniejszość. Afrykańczyk wstaje, rozgląda się i żyje chwilą obecną. Nie planuje, co nas białych tutaj wyprowadza z równowagi i doprowadza do szewskiej pasji, bo my chcemy mieć wszystko poukładane i widzieć przyszłość. Afrykańczyk nie musi planować. Ma przecież wszystko poukładane przez naturę. Jest pora deszczowa, więc pójdzie najzwyczajniej w świecie na swoje poletko. A jak jest pora sucha – to z krowami pójdzie nad rzekę, żeby je napoić. Gdy urodzi się ciele – sprzeda dorosłą krowę lub byka. Gdy zepsuje się dach jego tuluku, naprawi go, żeby nie lało mu się na głowę.

Ale Afrykańczyk wyśle swoje dziecko do szkoły, da mu możliwości do zmiany życia na inne. Nie będzie jednak zmieniał życia tego dziecka od razu.

Pytanie teraz czy lepiej żyje się w Europie? Gdzie codzienna gonitwa zabija tysiące ludzi zawałem serca. Czy nie lepiej usiąść w południe pod mangowcem, napić się herbaty i zapalić sziszę?

Na pewno jeszcze lepiej jest być białym w Afryce, gdzie czas płynie wolniej i leniwiej, a gdzie jednak jest się specjalnym, innym, lepszym bo białym (bo kolonialiści zostawili takie piętno w głowach lokalnych społeczności).

Brak komentarzy: